Gwatemala otwarła moje oczy na Prawdziwych Uzdrowicieli, a szczególnie Kobiety.
Tutaj Poznałam jak wielką Moc niesie w sobie skupiona ludzka Jaźń, która oddała swoje życie w służbie innym istotom i Ziemi oraz Niebu.

Poza udziałem w Ceremoniach, sama również mogłam poddać się zabiegom uzdrawiania i oczyszczania i czyniły to dla mnie właśnie Uzdrowicielki.
Podczas głównego, indywidualnego zabiegu, na jaki się zdecydowałam, Uzdrowicielka bardzo długo próbowała oczyścić mnie z energii, jakie ulokowały się we mnie po latach nieprzerwanej pracy i uzdrawiania ludzi... Zastosowała wszystkie swoje umiejętności i pomimo wielkich wysiłków, nie była w stanie oczyścić mnie do końca... tyle tego nazbierałam...
Wiedziała, że jeśli ze mnie tego nie wyjmie, to mogę za długo już nie pożyć. Sama bowiem znała siłę empatii organicznej Kobiet-Uzdrowicielek, która i ją samą niemal doprowadziła do opuszczenia awatara.

Po długich próbach i wielkim cierpieniu, przez jakie przechodziłam aby wydostać z siebie całe to ludzkie skażenie, poszła po wsparcie....
Przyszła do nas inna Uzdrowicielka, która specjalizowała się w... INWOKACJI.
Z wielkiej, starej Księgi, w której zapisane były Modlitwy i Inwokacje przeniesione aż ze starożytności, wybrała taką, która miała mnie uratować.
I rozpoczęła PRZEMAWIANIE...
Nie sposób opisać tego, co stało się z moją Istotą... dosłownie rozwinęłam spirytuale skrzydła i aktywowała się we mnie niezwykła Moc, która w ciągu 15 minut wyciągnęła ze mnie całe skażenie, uwalniając mnie od brzemienia i cierpienia.
Wtedy też zaszła we mnie kolejna Przemiana...

Potem chciałam już tylko poznawać sposoby, w jaki Uzdrowicielki Gwatemali się oczyszczają, a nasza główna Healerka przekazała mi sporo Wiedy, emitowała we mnie Dary i przygotowała dla mnie specjalny Pas Ochronny.
Wtedy też doznałam INICJACJI W MEDYCYNIE TYTONIU, która została ze mną już na zawsze.

Tak naprawdę jestem wśród was dzięki niejednemu Uzdrowicielowi, jaki pojawił się na mojej drodze i odbywało się to przede wszystkim wśród rdzennych ludów tej Ziemi, w dalekich krajach, w objęciach Selvy, przy wsparciu Świętej Wody i Ognia oraz przy błogosławieństwie Ziemi....

Odbyłam też pewną specjalną Ceremonię na jednym z majańskich Świętych Miejsc, na którą nie dotarł prawie nikt z naszej grupy - byłam tylko ja, jeden mężczyzna oraz Uzdrowicielka.
Ceremonia skupiła się na wybaczeniu i zharmonizowaniu energii męskiej i żeńskiej w obecnym świecie, a honorową wartę czyniły wówczas Ogień i Ziemia.
Nana Marina (bo tak zwano naszą Uzdrowicielkę, gdzie Nana oznacza Kobietę ze Starszyzny) tak silnie połączyła się z Ogniem, że tańczył on pod jej rękami w kosmicznych piruetach, obdarzając swoją magią nasze starania. Był to niezwykły moment, a miejsce, w którym pracowaliśmy było poświęcone Żeńskiemu Aspektowi Madre Teirra...

Uzdrowicielki Gwatemali na zawsze zostały w moim Sercu. Ich barwne piękno i głębia praktyki i modlitwy otwarły drzwi mojej osobiste, duchowej percepcji.