Początek tej wyprawy zawiódł nas na obrzeża stolicy Ekwadoru, Quito, ulokowanej w Andach, powyżej 2700 m n.p.m.
Zamieszkaliśmy w klasycznej lokalnej "hacjendzie", zbudowanej w stylu jaki spotkałam w każdym kraju zwanym (z jakiegoś dziwnego powodu) Trzecim Światem.
"Styl" ten zaszokował mnie już w czasie Pierwszej Podróży; wstrząsnął i przebudował to moje wypacykowane zachodnią powierzchownością, estetyczne oko. Lecz tym razem był już tylko powodem do szacunku wobec ścieżki życia, jaką obierają niektóre istoty, ścieżki tak bliskiej Naturze jak to tylko możliwe i skromnej tak bardzo, jak pozwala na to codzienne zapotrzebowanie człowieka.
Nasz pierwszy dom był zarazem jednym z miejsc życia i działania naszego szamana-trenera-nauczyciela, więc wszystkie wygody i NIEwygod były dostosowane do potrzeb szamańskiej praktyki.
Ponieważ Quito znajduje się na górze, rejony wokół niego usadowione są na zboczach i każdy kawałeczek w miarę płaskiego terenu jest wykorzystany na dom, ogród, poletko uprawne.
Miasteczka "boczne" wokół Quito, mają niezwykle wąskie uliczki, domy są wtulone w górę, a przy tym wszystkim widoki z okien przenoszą Cię od razu do perspektywy szybującego Orła...
Maty na podłogach jako łóżka, kuchnia połączona z sypialnią, jadalnią, pralnią i suszarnią oraz salą ceremonialną w jednym. Łazienka zbita z bambusa, z gumowym szlaufem zamiast kranu, naczynia myte popiołem z ogniska i płukane wodą górską; a tuż obok szałas potów, w którym przechodziliśmy twardy trening ekwadorskiego szamanizmu.
Tu, w tym prostym domu przeszłam swoja pierwszą chorobę wysokościową... i nie polecam nikomu... Najtrudniejsze w twardych ścieżkach jest to, że musisz je PO PROSTU PRZEJŚĆ - nie dostaniesz na cierpienie żadnej tabletki, ani nikt nie będzie nad Tobą płakał i trzymał Cię za rękę. Więc jedyne co dostałam to herbata z liści koki (do której musiałam się doczołgać o własnych siłach i nie zwymiotować po drodze pięć razy) i twarde słowa pocieszenia szamana: "dasz radę, jutro będzie nieco lepiej"....
Dałam radę.
Na drugi dzień było NIECO lepiej. Ale też nikt się mnie nie pytał, czy dam radę wyjść od razu z 2800 m (lokalizacja hacjendy) na ponad 4000 m, w ciągu godziny, powstrzymując wymioty, aby nie zabrudzić miejsc publicznych.
No cóż, trening to trening, a nie piaskownica ;)
Szybkie przeniesienie z 2800 do 4000 m, w ramach "spaceru" po okolicy, miało nas nieco zahartować, bo już kolejnego dnia wybraliśmy się na Pierwszy Trening.
Odbywał się on powyżej 4 tys m n.p.m., w warunkach tak ekstremalnych, że zatkało nas wszystkich.
O ile jeszcze przetrwanie mieszczucha wielu godzin, w ekstremalnych warunkach wysokogórskich klimatu równikowego było do (jako takiego) wyobrażenia, to połączenie tego doświadczenia z Sercem, stało się wyzwaniem po jakie tam przyjechaliśmy - Wyprawą Mocy dla Wojownika Serca.
Połączyły się tu bowiem dwa doświadczenia:
Kilka krajów Ameryki Południowej traktuje tradycyjny szamanizm jako element ich tradycji, kultury i lokalnej medycyny, a nawet socjologii.
Ekwador należy do tej listy i treningi szamańskie bywają tu niezwykle twarde.
Jedną ze starożytnych praktyk Ekwadoru jest ścieżka Wojowników, którą opiszę w kolejnej części - a wszystkie aktywności jakim poddawaliśmy się od początku, do końca, oscylowały własnie wokół tej praktyki, która stanowiła Oś naszej wyprawy.
Ścieżka Wojowników w Ekwadorze obecnie jest praktykowana w kameralnych grupach, tradycja ta została podtrzymana i połączeni z nią szamani zabierają wybranych ludzi na takie szkolenia. Jednak ze względu na trud tej ścieżki, decydują się na to tylko wobec ludzi, którzy maja już jakieś doświadczenie w Podróżach Szamańskich.
Nidzie więcej na świecie nie spotkałam się z tak konkretnym treningiem, Ekwador zaskoczył mnie swoim surowym pięknem i skondensowaną potęgą...
Być może właśnie dlatego w Ekwadorze po raz pierwszy została odsłonięta dla mnie pewna specyficzna zasłona/bariera percepcji i pokazany mi został Obraz, jakiego nie mogłabym zobaczyć nigdzie indziej.
Ekwador przygotował mnie na Widzenie Impulsu...
cdn...
BARDZO CENNYM I WAŻNYM JEST, ABY CZYNIĆ DANĄ PRAKTYKĘ MOŻLIWIE NAJBLIŻEJ JEJ ŹRÓDŁA, NAJBLIŻEJ KORZENIA DANEJ TRADYCJI.
Dlatego Podróżuję.
Dlatego szanuję i stosuję Tradycyjną Medycynę Nepalu, kiedy jestem w Nepalu, czy biorę udział i obserwuję zarazem, Ceremonie, Święta, Festiwale, a nawet Rytuały różnych nacji i kultur, aby je Poznać BEZPOŚREDNIO oraz trenować uważną percepcję określonego doświadczenia.
Naprawdę warto wyjechać i poznać oraz nauczyć się szanować Prawo, Zwyczaj i Obyczaj w danym miejscu Ziemi, pokojowo, POKOJOWO wędrować po świecie, nawet jeśli obrane ścieżki są niezwyczajne dla racjonalnej części umysłu.
To moja wielka lekcja jako Buntownika i Wojownika z upodobania, lekcja Pokoju..., faza dosyć wymagająca, bo zmuszająca do podróży, aby zmienić perspektywę i poznać coś więcej, niż codzienny świat dookoła.
Zmienić perspektywę - to niezwykle ważne.
To Wielka Lekcja.
To Trening Pokoju.
To czynne stosowanie Prawa do Stopniowego Wzrostu.
Prawa do Uzdrawiania Wzorców.
Jednym słowem - to Prawo do Ewolucji, Przemiany, Rozkurczu, ZMIANY PERSPEKTYWY.
To mega-trening.
Już Wiem to.
To moja WieDa.
Indi :)
3 lata po mojej pierwszej Podróży Życia, byłam już o wiele lepiej przygotowana do spotkania z Świętością, Tradycją i NIEkomercyjną formą istnienia.
Dzięki temu Gwatemala była dla mnie silnym przełomem w wewnętrznej duchowości, a także miejscem, które przyniosło bardzo poważne "iluminacje" świadomości.
W tej prostocie codziennego życia, okraszonej kolorami zdobnych szat noszonych świadomie i w należytym celu, pośród ciągu świętych Ceremonii, nowych stanów świadomości i Poznania, przeplatanych pysznym pokarmem czynionym ręcznie i z wysoką wibracją - w tym Vita Temporalis et Spiritualis sklejonym w jedno doświadczenie, poukładałam sobie klocki świadomości od nowa.
Pod koniec naszego pobytu w majańskiej wspólnocie, w oczekiwaniu na kolejny pyszny pokarm przygotowany przez Uzdrowicielki, obserwowałam napięte pola mentalne moich europejskich towarzyszy.
Nawet po spędzeniu wspólnie tych wszystkich Świętych Dni, stanów modlitwy i rytmu Ceremonii, ...
Komplet ręcznie kutych mis nepalskich, wraz z dedykowanymi akcesoriami do grania.
ZESTAW IV "SPECIAL"
(3 misy - w tym dwie Słoneczne i jedna ZEN/REIKI + 2 pałki + rotator)
Podoba Ci się? Przyciąga Cię ta wibracja? A może Twoja Wewnętrzna Istota tego potrzebuje?
Wobec tego napisz do mnie na poniższy adres (podaj dane do wysyłki oraz mail i nr telefonu dla kuriera):
♦️ [email protected] ♦️
Indi Iannai
Komplet ręcznie kutych mis nepalskich, wraz z dedykowanymi akcesoriami do grania.
ZESTAW III (2 misy, w tym jedna Słoneczna i jedna klasyczna + pałka)
Podoba Ci się? Przyciąga Cię ta wibracja? A może Twoja Wewnętrzna Istota tego potrzebuje?
Wobec tego napisz do mnie na poniższy adres (podaj dane do wysyłki oraz mail i nr telefonu dla kuriera):
♦️ [email protected] ♦️
Indi Iannai
Jeszcze poczekaj chwileczkę z zamówieniami, ok?
Jak się pojawi tutaj SPIS TREŚCI, to będzie czas na zamówienia wasze :*
Poczekajcie na SPIS TREŚCI
papa
idę dalej działać...
"Plan Ziemski" (nazywam go również Płaszczyzną Kreacji), w swoim starym, ciągle żywym, choć ukrytym obecnie pierwoWZORZE, to wiele Królestw o wielorakich zakresach wibracyjnych (barwach).
Te wielobarwne frekwencje w różnych obszarach Ziemi, tworzyły własne "Rody", "Linie Przekazu/Krwi", Tradycje, Kultury, Nacje, Energo-Struktury, Opowieści oraz Technologie Duchowe (w tym Artefakty, Pola Wibracyjne, czy Mistrzowskie Ścieżki Świadomości).
Całe to bogactwo było wręcz nieograniczone; nie limitowała go nawet wyobraźnia, gdyż ona również była nieskończona i wielozakresowa.
Każda Mała Iskierka z Całości, a także większe Połączone Płomienie, mogły Tworzyć cuda, aby poprzez Dar S_TWORZENIA sławić Chwałę Pra_Stwarzającej Siły - Pra_Przyczyny i Pra_Początku_Wszystkiego.
Każda pojedyncza iskra bowiem ma jakość Ognia, z którego pochodzi, z którego się naradza, który odzwierciedla i przejawia w chwilowym wyodrębnieniu.
Do dzisiaj odnajduję te Królestwa w moich ...
(300ml; Sonett)
Ekologiczny płyn do mycia naczyń NAGIETEK firmy Sonett:
Produkt posiada certyfikaty ekologiczne EcoGarantie i EcoControl.
Produkt wegański wpisany na listę Vegan Society.
Produkt nie zawiera: surowców petrochemicznych, syntetycznych środków zapachowych, syntetycznych barwników, syntetycznych konserwantów, surowców modyfikowanych genetycznie, enzymów, składników alergizujących, fosforanów, wybielaczy optycznych, zwierzęcych tłuszczy i innych surowców z martwych zwierząt.
PAMIĘTAJ, ŻE EKOLOGICZNE PŁYNY NIE PIENIĄ SIĘ TAK JAK ZWYCZAJNE! POMIMO TEGO SĄ SKUTECZNE I SPEŁNIAJĄ SWOJE ZADANIE BEZ PROBLEMU :)
(300ml; ...